Najlepsze kubanskie pamiatki i Kuba na zdjeciach

Z Kuby mozna przywiezc wiele unikatowych pamiatek. Niektorzy twierdza, ze z goracej Wyspy nie mozna wrocic bez slynnych na caly swiat cygar ani nie mniej znanego trunku z trzciny cukrowej, czyli kubanskiego rumu :) Te pierwsze przywiezlismy w ilosciach czysto symbolicznych, jako, ze palaczy u nas w rodzinie nie ma. Plan jest taki, aby oprawic nasze cygara w ramke ;) Rum posmakowalismy na miejscu i jestem pewna, ze tam wlasnie, pod kubanskim sloncem, smakuje najlepiej!
Kupilismy za to cale mnostwo plyt z lokalna muzyka, z jazzem kubanskim oraz unikatowy krazek nie istniejacej juz grupy Orishas. Od ktorego to rozpoczela sie moja (i chyba moge napisac rowniez - nasza) milosc i totalne szalenstwo na punkcie tej cudownej, energetycznej muzyki laczacej rytmy salsy i rumby z hip-hopem i rapem!
Przedmiotem, ktory bardzo, bardzo chcielismy zabrac ze soba z Kuby bylo kubanskie domino. Polowalismy na nie przez caly nasz pobyt na wyspie. Niestety bezskutecznie... Bo nam marzylo sie prawdziwe, zgrzebne domino, takie, ktorym graja Kubanczycy na malych stolikach wystawianych przed domy...Graja z pasja, calymi godzinami, rzucajac z energia kolejne klocki. Dopoki nie pojechalismy na Kube nie wyobrazalam sobie, ze tak niewinna gra moze wywolywac w ludziach tak wielkie emocje :)
Oczywiscie w kazdym sklepiku znalezc bylo mozna domino w wersji turystycznej, zrobione z drewna a nie z bialego tworzywa. Takie tez w koncu kupilismy, zdesperowani, zeby miec w domu chociaz namiastke prawdziwego 'doble nueve', czyli 'podwojnych dziewiatek' :) A o naszej nauce gry w domino kubanskie i jego zasadach napisze juz wkrotce, kiedy przeniesiemy sie do Trinidadu...;)
Posrod pamiatek, ktory przyjechaly z nami z Kuby znalazly sie tez piekne marakasy, korale z najrozniejszych nasion fasoli, gliniany recznie malowany talerz ze slynnej fabryki ceramiki El Alfarero i obraz bezimiennego autora z Trinidadu...
Ale najpiekniejsze pamiatki, te, do ktorych wracamy chyba najczesciej, to fotografie. Kubanska opowiesc nie ma konca, to raj dla fotografa...piekni ludzie, niepowtarzalne swiatlo i kolory, egzotyczne scenerie, stare samochody...Nic, tylko nie wypuszczac aparatu z rak! Z tysiecy zdjec, ktore przywiezlismy ze soba udalo nam sie wybrac kilkadziesiat i ulozyc je w cos na ksztalt fotograficznej opowiesci. Ktora teraz sie z Wami, z wielka przyjemnoscia, dziele:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz