Mój znajomy zdziwiłby się zapewne jeszcze bardziej, dowiedziawszy się, że nazwa 'Kerrera' ma jak najbardziej szkockie korzenie. Pochodzi z języka Gaelic i w dosłownym tłumaczeniu oznacza 'wyspę zagajników'. Wyobrażam sobie, że tak właśnie wyglądała Kerrera dawno temu - porośnięta gęstymi lasami. Niestety teraz, podobnie jak na większości szkockich wysp, drzew jest tam jak na lekarstwo. Na Kerrera nie ma także asfaltowych dróg, szkoły, kościoła, poczty ani sklepów. Można by się zapytać: co tam właściwie jest do roboty i po co wogóle tam jechać? Czytajcie dalej, a poznacie odpowiedź na to pytanie! ;)
Płynąc na wyspę Kerrera musieliśmy zostawić samochód w porcie i zabrać ze sobą wszystko, co będziemy potrzebowali na weekend poza domem. Kiedy wchodziliśmy na maleńki prom (a właściwie należałoby powiedzieć - na łajbę) w Gallanach to skierowane były na nas ciekawe spojrzenia wszystkich współpazażerów. Byliśmy komicznie wręcz obładowani pakunkami i torbami, które zawierały cały prowiant dla czteroosobowej rodziny na dwa i pół dnia, plus milion rzeczy, o których pomyślałam, że trzeba wziąść na tak zwany wszelki wypadek. ;) Było tego zastarszająco dużo i, jak się zapewne domyślacie, większość wróciła z nami do domu. Na promie zostaliśmy natychmiast zauważeni przez Ellen, właścicielkę wynajmowanego przez nas domku. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę fakt, że na Kerrera mieszka obecnie sześćdziesiąt osiem osób - obce twarze wyhacza się natychmiast!
Rejs był krótki... |
Ale widoki z pokładu cudowne! |
Ponieważ na wyspę dotarliśmy późnym popołudniem i nieubłagalnie zbliżał się zachód słońca, to pierwszego dnia wystarczyło nam czasu tylko na krótki spacer po okolicznych wzgórzach. Dotarliśmy do pięknego punktu widokowego. z którego widać było okoliczne wyspy i ruiny zamku Gylen. A wszystko na tle nieba pokolorowanego zachodem!
Czarna plaża przy Horseshoe Bay tuż przed naszym wakacyjnym domkiem |
nasze lokum - ten mała drewniana chatka po prawej |
Cały drugi dzień spędziliśmy na eksploracji południowej części wyspy. Jeśli chcielibyście powtórzyć tą trasę to jest ona świetnie opisana na stronie WalkHighlands.
Szlak wiedzie przy czarnej plaży Zatoki Horseshoe (Mełej Podkowy), przy której leży malowniczy wrak łodzi rybackiej. Dalej trasa zakręca, prowadząc wzdłuż poszarpanego wybrzeża, kluczy wśród pagórków i w końcu, po krótkim podejściu, łączy się z drogą. Uważni piechurzy zauważą wkrótce słupki zwieńczone...imbrykami do herbaty! Jeśli pójdziecie szlakiem wyznaczanym przez kolorowe czajniczki, to dojdziecie do bardzo uroczej herbaciarni 'Kerrera Tea Garden and Bunkhouse', która poza sezonem jest niestety zamknięta. Stąd już bardzo niedaleko do najbardziej bajkowego miejsca na wyspie, zamku Gylen. Wzniesiony przez klan MacDougall w XVI wieku, Gylen Castle, stoi dumnie przy klifach południowego wybrzeża wyspy Kerrera. Zamek zamieszkały był zaledwie przez siedemdziesiąt lat; w 1647 roku, w czasie tak zwanej Wojny Trzech Krolestw, został zdobyty i prawie całkowicie spalony. Dzisiaj pozostały z niego tylko malownicze ruiny, jednak w czasach jego największej świetności, pod koniec XVI wieku, warowna budowla pełniła funkcję ważnego punktu na trasie transportu morskiego pomiędzy Szkocją kontynentalną a dalszymi wyspami archipelagu Hebrydów Wewnętrznych. Zamek miał cztery piętra, ogród, olbrzymią kuchnię i ... sprawnie działający system kanalizacji! Toaleta zachowała się do dnia dzisiejszego.
Do zamku można się dostać także drogą wodną. Przypatrzcie się dobrze zdjęciom zamku, a na pewno na jednym z nich zauważycie kolorowe kajaki. Kilka firm w Oban organizuje takie kajakowe przeprawy przez cieśninę Kerrera.
Imbryki zaprowadzą was na najlepszą kawę/herbatę i ciasto na wyspie ;) |
Kerrera Teahouse. Uroczy, prawda? |
Gylen Castle. Sceneria prosto z Game of Thrones! ;) |
Informacje praktyczne
- Prom pasażerski na wyspę Kerrera wypływa z małego portu w Gallanach, niedaleko Oban, na zachodnim wybrzeżu Szkocji kontynentalnej. Statek o wdzięcznej nazwie Carvoria (tak mieszkańcy wyspy nazywali Kerrerę w XVII-XVIII wieku) został zbudowany specjalnie na potrzeby obsługiwania trasy Gallanach - Kerrera. Przeprawa trwa około pięciu minut, biletów nie trzeba rezrwować z wyprzedzeniem. Rozkład znajdziecie tutaj. Cena biletu powrotnego dla dorosłego: 3.20 funta, dla dzieci (powyżej 5 lat): 1.60, dzieci poniżej piątego roku życia płyną za darmo.
- Urocza herbaciarna 'Kerrera Tea Garden and Bunkhouse' to jedyne miejsce w płudniowej części wyspy, gdzie można coś przekąsić. Otwarte tylko w sezonie, od Wielkanocy do końca września. Bunkhouse oferuje także siedem miejsc noclegowych.
- Inne opcje mieszkaniowe to dwa domki na Airbnb. My mieszkaliśmy w czteroosobowym Horseshoe Bay Chalet, z widokiem na czarną plażę.
- Ruiny zamku Gylen Castle są dostępne dla zwiedzających przez cały rok, bez opłaty.
- Na pólnocny kraniec Kerrera można dostać się prywatnym promem, z Oban North Pier, więcej info tutaj.
Przyznam szczerze że po przeczytaniu tytułu też miałam wrażenie, że będziesz opisywać hiszpańską wyspę :) śliczne miejsce, a te widoki - bajka :)
OdpowiedzUsuńNazwa Kerrera naprawdę może wprowadzić w błąd! ;)
UsuńRzeczywiście jest tu jak w bajce. Szczególnie te skałki i ruiny robią wrażenie!
OdpowiedzUsuńWidoki są naprawdę przepiękne, ja jeszcze bardziej doceniam uroki takich zimowych widoków. Koloryt cudny, fajne krótkie wakacje w takich okolicznościach przyrody. A nazwa tez mnie zaskoczyła ale język Szkotów ma w sobie tyle tajemniczości. Pięknie dziękuje za ten wpis xxx
OdpowiedzUsuńJa pięknie dziękuję za Twój komentarz! :) Język Gaelic jest zupełnie inny niż angielski a jego odmiana szkocka ma też sporo wpływów ze staro-nordyckiego, stąd takie wyjątkowe brzmienie. Chciałabym się go nauczyć ale jest bardzo trudny.
UsuńNiezwykłe miejsce. Trochę jak bajka, trochę jak kadr z filmu.
OdpowiedzUsuńMarzy mi się Szkocja. I lepiej szybko te marzenia zrealizować, bo w przyszłym toku podróżowanie w tym kierunku może nie być takie łatwe :)
OdpowiedzUsuńJeśli martwisz się o brexitowe zawirowania, to spieszę Ciebie uspokoić - przez co najmniej nalbliższy rok podróżowanie do Wielkiej Brytanii będzie się odbywało jak dotychczas. ;)
UsuńOjaaa! Jakie piękne zdjęcia. Zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńAle klimat. Pęknie tam. Szkocja jest na mojej liście miejsc do zobaczenia.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej wyspie, więc dzięki za wpis. Fajne klimaty, slow life, piękne zdjęcia... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Kerrera ma mnóstwo uroku. :)
UsuńCo za widoki! Zaczarowały mnie!
OdpowiedzUsuńOjciec mojego chłopaka ma tam domek i to on płynie łódką na trasie Oban-Kerrera. Przepiękne miejsce
OdpowiedzUsuń