Zakazane święta, chleb Yule i wróżenie z jajek czyli czego nie wiecie o Bożym Narodzeniu w Szkocji


Święta już tuż tuż. Szkocja przygotowuje się tak samo jak reszta Europy: ulice skrzą się tysiącami światełek i gwiazdkowych dekoracji, bożonarodzeniowe jarmarki królują na placach miasteczek, wszędzie odbywają się koncerty i świąteczne przedstawienia. Można by pomyśleć, że tak było zawsze.  Jednak nic bardziej mylnego!
Zapewne niewiele osób wie, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu Boże Narodzenie nie było w Szkocji oficjalnym świętem a współczesne zwyczaje gwiazdkowe to bardzo młoda tradycja. O tym zaskakującym fakcie i jeszcze kilku innych ciekawostkach związanych ze szkockimi obchodami grudniowych świąt przeczytacie w dzisiejszym wpisie.

Yule, czyli szkocka Gwiazdka

Wieki temu Szkoci nie świętowali Bożego Narodzenia (Christmas) tylko Yule. Korzenie tego święta sięgają czasów średniowiecza, kiedy północne tereny Szkocji zostały opanowane przez Wikingów. To oni przywieźli ze sobą przypadające na koniec grudnia obchody pogańskiego święta przesilenia zimowego, znane w języku Staro Nordyckim jako jol. Od tamtego czasu dużo się zmieniło; przez kolejne stulecia rytuały pogańskie połączyły się z tradycjami wprowadzonymi przez kościół chrześcijański jednak wielu współczesnych Szkotów nadal określa grudniowy świąteczny czas jako Yule. Będąc w gościnie na świątecznym szkockim obiedzie można też usłyszeć o 'dziurce Yule' (Yule-hole). Jest to wysoce przydatny szkocki wynalazek pozwalający na świąteczne obżarstwo a mianowicie dodatkowa dziurka w pasku, która umożliwia jego rozluźnienie po nader obfitym posiłku. :P

400 lat bez choinki!

Trudno to sobie wyobrazić, ale obchody świąt Bożego Narodzenia były w Szkocji oficjalnie zakazane przez kilka stuleci. Szkoci doświadczyli kilkuset smutnych lat bez prezentów i świątecznej atmosfery, która rozjaśnia ciemne grudniowe dni... Sytuacja jakby żywcem wyjęta z opowieści Dr Seussa o Grinchu, który ukradł święta! Wszystko rozpoczęło się pod koniec XVI wieku, kiedy prezbiteriański odłam kościoła szkockiego uznał, że sposób, w jaki Szkoci celebrują Yule, jest całkowicie niezgodny z wytycznymi biblii. W roku 1640 wprowadzono już oficjalny ban świąt, który był na tyle poważny, że za jego złamanie można było trafić do aresztu. Nic więc dziwnego, że lubiący świętować mieszkańcy Szkocji znaleźli sposób aby zrekompensować sobie brak Yule i przenieśli większość tradycji i zabaw na czas Nowego Roku. Tak narodziło się hucznie obchodzone tradycyjne święto Hogmanay, które do dnia dzisiejszego ma w sercach Szkotów specjalne miejsce. Aż nie chce się wierzyć, że Szkocja odzyskała prawa do prawdziwego świętowania Bożego Narodzenia dopiero w 1958 roku – to wtedy po raz pierwszy dzień ten wpisano do kalendarza jako wolny od pracy.

Święta pełne magii

Szkocja to baśniowa kraina, gdzie legendy i stare opowieści o druidach wydają się być wciąż żywe. Nic więc dziwnego, że szkockie tradycje świąteczne pełne są magicznych rytuałów pochodzących jeszcze sprzed bożonarodzeniowego embarga. W wielu szkockich domach nadal pali się gałęzie jarzębiny aby zapewnić zgodę pomiędzy członkami rodziny, którzy wspólnie zasiądą do świątecznego obiadu. Inny zwyczaj to wróżenie z jajek, które rozbija się do kubeczka i z kształtu żółtka i białka odczytuje się jaka będzie profesja przyszłego partnera lub partnerki (coś na kształt polskich wróżb andrzejkowych). Te same jajka są używane do zrobienia ciasta, które jeśli podczas pieczenia pęknie, to wróży pecha na cały przyszły rok.
Tradycją, która była zakazana przez czterysta długich lat było również pieczenie świątecznego kminkowego chleba Yule. Chleb ten ma piękny kształt plecionego okręgu, w którego wnętrzu umieszcza się świece. Zgodnie ze starym szkockim zwyczajem każdy członek rodziny otrzymywał swój własny bohenek chleba Yule na święta. Ten, kto znalazł w swoim ukryty pierścionek, miał zapewnione szczęście i powodzenie na cały nowy rok.

Szkockie początki świątecznej kartki



Była sroga zima roku 1841, sam środek świątecznej prohibicji. Na okiennej wystawie w maleńkiej księgarni w szkockim Kirkgate pojawiło się coś nowego. Była to pocztówka, przedstawiająca uśmiechniętego pyzatego chłopca, podpisana ‘Dobrego i Bogatego Nowego Roku’ (A gude New Year and mony o’ them’). Jej autorem był szkocki drukarz Charles Drummond z Leith, któremu zawdzięczać możemy piękną tradycję wysyłania życzeń na świątecznych kartkach. W ciągu kolejnych dwóch lat od ukazania się pocztówkowego prototypu, kartki noworoczne zalały całą wiktoriańską Wielką Brytanię i mają się nieźle aż do dzisiaj.
Ja osobiście jestem bardzo wdzięczna panu Drummond za jego pocztówkowy wynalazek.  Uwielbiam otrzymywać świąteczne życzenia w takiej, odrobinę już dziś staroświeckiej, formie. ;) Jeśli i wy lubicie dostawać pozdrowienia wypisane ręcznie na pięknych pocztówkach to zachęcam do odwiedzenia profilu Kierunku Kuba na facebooku, gdzie czeka na Was konkurs z nagrodami w postaci widokówek ze Szkocji. 

Wpis ten powstał w ramach tegorocznego Kalendarza Adwentowego Polek na Obczyźnie. Zaglądajcie tam koniecznie, żeby otwierać kolejne, interesujące 'okienka'!

 

5 komentarzy

  1. Nawet nie wiedziałam ze w Szkocji zakazane było obchodzenie Bożego Narodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to mówią co kraj to obyczaj ;) a Szkocja to zawsze wydawała mi się taka "odległa"

    OdpowiedzUsuń
  3. W każdym kraju na nawet w każdym regionie danego kraju są jakieś ciekawe obyczaje

    OdpowiedzUsuń
  4. O wróżeniu z jajek jeszcze nie słyszałam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam pojęcia o tradycjach świątecznych w Szkocji. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że nie ubierało się tam świątecznego drzewka. A o wróżeniu z jajek czytam po raz pierwszy.

    OdpowiedzUsuń