Porto jest domem kilku światowej renomy artystów street-artu. Tutaj mieszkają i tworzą między innymi: Costah, Godmess i Hazul.
Twórczość Costah zwróciła naszą uwagę już podczas pierwszej przechadzki ulicami Porto, z dzielnicy Lapa do centrum. Nie dało się po prostu przejść obojętnie obok malunków radośnie wyglądających ptaków wszelkiej maści i rozmiarów, zerkających na nas ze ścian mijanych budynków. Potem trafiliśmy na wszechobecny w Porto motyw przytulonych do siebie dwóch małych uroczych postaci, jakby żywcem wyjętych z kreskówki. Które notabene okazały się sporych rozmiarów naklejkami, co wyjaśnia ich powszechność ;) To również dzieło Costah, podobnie jak setki innych różnorodnych graffiti, które spotykaliśmy na każdym kroku wędrówek po mieście.
Ryba Hazula przy wieży Clerigos |
Jedna ściana i czterech artystów. Od lewej grafiki: Chei Krew, Godmess, Costah i Hazul |
Artystyczny bałagan na murze ;) |
Autor nieznany |
Czy już wspominałam o tym, że uwielbiamy krowy? ;) |
Ufoludek autorstwa Hugo Sousa |
Polski akcent na scenie street artu w Porto: prace artystki polskiego pochodzenia, Berri Blue |
Mural Godmess |
Ale nie zawsze tak było. Aż do roku 2013 wszelkie formy sztuki ulicznej były zakazane a ulice Porto patrolowała specjalna ekipa 'anty-graffiti', która pracowicie zamalowywała białą farbą wszelkie nowe murale. Pech chciał, że pewnego dnia brygada porządkowa zamalowała jedną z prac Hazula. Efekt był niesamowity i natychmiastowy: rozpętała się prawdziwa 'wojna graffiti' pomiędzy urzędem miasta a artystami. Obie grupy prześcigały się w działaniach: biała farba pokrywała za dnia kolejne murale, które pojawiały się w całym Porto jak grzyby po deszczu. Sami twórcy graffiti postanowili z tym walczyć swoją najsilniejsza bronią czyli...sprayem. Na każdym zamalowanym przez anty-graficiarzy kawałku ściany kolejnej nocy pojawiała się czarna gruba pozioma krecha i zdanie: Continua a pintar, czyli 'będziemy wciąż malować'.
Na całe szczęście dla artystów, i dla samego Porto, sytuacja uległa zmianie pod koniec 2013 roku, kiedy miasto zyskało nowego burmistrza. Rui Moreira nie tylko zniósł zakaz malowania nowych murali ale zapoczątkował akcję wspierania rozkwitającej sztuki ulicznej. Jego marzeniem było aby Porto stało się 'Płynnym miastem...gdzie wszystko może zdarzyć się wszędzie' a street art był idealnym narzędziem aby tą ideę wprowadzić w życie.
Dzisiaj Porto docenia swoją sztukę uliczna, kochają ją przyjezdni oraz sami jego mieszkańcy :) Od roku 2013 zorganizowanych zostało kilka fantastycznych projektów, jak na przykład ten we współpracy z portugalską Spółka Energetyczna na Ulicy Kwiatów (Rua das Flores), niedaleko dworca Sao Bento. Na Rua das Flores można zobaczyć dom cały w kwiatach, a jakże, ale też bajecznie kolorowe, przypominające okładki wielkich książek skrzynki elektryczne. Władze Porto zleciły ich ozdobienie miejscowym artystom i grafikom a efekt końcowy jest zachwycający. Uważne oko rozpozna style całej śmietanki street artu z Costah i Hazulem na czele. Na niektórych skrzynkach widnieją też portugalskie napisy w dialekcie Porto, które podobno są nieomalże nieprzetłumaczalne ;) Podobna inicjatywa odmieniła całkowicie wizerunek sześciu budek telefonicznych przy Avenida dos Aliados, dokąd nam (niestety!) nie udało się dotrzeć.
Na Rua das Flores nie brakuje kwiecia ;) |
...ani koloru! |
Ta seria skrzynek szczególnie mnie zachwyciła! |
Tytułem podsumowania: jeśli będziecie w Porto to nie zapomnijcie o tej młodej, kolorowej twarzy miasta, jaką jest sztuka uliczna. Dajcie się zaskoczyć, zainspirować; oglądajcie, wyszukujcie nowe murale, które mogą pojawić się dosłownie z dnia na dzień. I jakbyście zauważyli jakieś nowe graffiti z krową, to proszę, dajcie znać ;)
Jeszcze nie byłam, ale jak będę to zaraz przypomnę sobie twój fajny wpis.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Porto to pełne niespodzianek, cudowne miasto. Warto tam jechać! :)
UsuńMiasto potrafi zaskoczyć na każdym kroku, a widać Porto ukrywa w sobie wielką sztukę:) Lubię murale, sztukę uliczną, lubię zaskoczyć się i zdziwić idąc ulicą, myślę, że te prace na żywo prezentują się jeszcze lepiej niż na Twoich fotografiach :)
OdpowiedzUsuńO tak, sztuka uliczna najlepiej wygląda w środku tętniącego życiem miasta. Znacznie lepiej niż na zdjęciach :) Pozdrawiam!
UsuńSuper że Porto ukazałaś z zupełnie innej perspektywy :)
OdpowiedzUsuńBo Porto nie jedno oblicze ma... ;) Dziękuję!
UsuńWidzę, ze nie tylko u mnie Portugalia na czasie! Mi niestety nie udało się dojechać do Porto, czego bardzo żałuje! Zdjęcia są piękne! Jestem zwolenniczka sztuki ulicy, a ta jest wspaniała!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze uda mi się to wkrótce zobaczy na żywo :)
Pozdrawiam,
Eff :)
Oj tak, Portugalia trochę zawróciła mi w głowie ;) Po ostatnim pobycie cały czas kombinuję jak i kiedy by tam wrócić. A szczególnie do Porto, bo mam olbrzymi niedosyt tego wspaniałego miasta. Trzy dni na jego poznanie to zdecydowanie za mało ;) Pozdrawiam ciepło!
UsuńWidzę, że Porto ma wiele twarzy :). Mam nadzieję, że w przyszłym roku sama się o tym przekonam :).
OdpowiedzUsuńCzyżby plan podróży na 2018 już był? :)
UsuńJest zarys, czekamy tylko na cennik biletów. Jakimi liniami lecieliście i skąd?
UsuńRyanairem, trasa Edynburg-Porto :)
UsuńPojechałabym <3 Tylko czemu bilety do Portugalii są takie drogie? :(
OdpowiedzUsuńserio? jeszcze niedawno byly dobre oferty do Porto...Poluj na okazje ;)
UsuńNie tylko Porto Graffiti stoi, Lizbona podobnie. Co więcej, uliczne malowidła wchodzą powoli na "salony", i w księgarniach można kupić profesjonalne albumy z opracowaniem sztuki malowanej sprayem. :)
OdpowiedzUsuńLizbony zupełnie od tej strony nie znam. Mam nadzieję, że się to wkrótce zmieni :) Bardzo się cieszę, że street-art jest nareszcie uznawany za pełnowartościową formę sztuki i coraz bardziej doceniany. Taki album ze zbiorem graffiti i nnych sprayowych prac sama chętnie bym postawiła na swojej półce!
Usuń