Dzien 8: Kierunek Trinidad

Rozgrywki pod palma!


 Kiedy wspominam ten dzien to pamietam glownie nasza podroz autobusem z Playa Larga do Trinidadu. I czekanie na przystanku, ktorego nie bylo :)
Na nasze wielokrotne pytania gdzie najlepiej zaczekac na utobus Viasul nasza gospodyni pokazala palcem w kierunku przebiegajacej wzdluz miasteczka autostrady i stwierdzila: stancie pod ta palma :) A najlepiej czekajcie tam, gdzie jest 'amarillo' (o ktorym slow kilka bedzie potem).

Tak tez uczynilismy! Rozbilismy sobie nawet oboz pod palma - usiedlismy na mniejszych walizkach a duza potraktowalismy jako stol, na ktorym zaciecie gralismy w farmera i inne gry. Po chwili zaczelismy wzbudzac niemale zainteresowanie u miejscowych :) Jeden mily pan nawet przyszedl zaoferowac nam...sprzet do snorkelingu!! :D
A potem zaczal na nas machac 'amarillo'.

Nasz Amarillo!! :)
Na Kubie jezdzenie autostopem jest wysoce kontrolowanym przez panstwo procederem. Kazdy pojazd na kubanskich (ale nie turystycznych!) rejestracjach ma obowiazek zabrac ze soba autostopowiczow. Za okreslone odleglosci obowiazuja konkretne stawki, przy autostradach i miasteczkach znajduja sie specjalne punkty, gdzie lapiacy stopa ustawiaja sie w kolejke. A wszystkim zawiaduje pan kierownik w zolto-brazowym mundurze - czyli amarillo! Zapisuje ilosc zaladowanych na pojazdy autostopowiczow, zatrzymuje samochody, lagodzi ewentualne przepychanki i...zgarnia kase, ktora wedruje do kieszeni panstwa kubanskiego.
Nasz amarillo nie chcial nam jednak zaoferowac przejazdzki do Trinidadu na stopa - poinformowal nas, ze stoimy pod zla palma!! :)) Dzieki niemu nasz autobus zatrzymal sie w pore i zabral nas ze soba.
Sunelismy sobie w komfortowych warunkach, z klima i na wygodnych siedzeniach, mijajac malownicze wzgorza... A tuz przed wjazdem do Trinidadu nasz autobus nagle zatrzymano (bylam pewna, ze kierowca poleci za przekroczenie dozwolonej szybkosci o jakies kilkadziesiat kilometrow!)  i na wlasnej skorze przekonalismy sie jak na Kubie walczy sie z roznoszacymi denge komarami:
Porzadnie oczadzono  nasze kanapki, ktore zostaly w autobusie...

...oraz nasze bagaze :)

Procedura okadzania nie ominela tez mniejszych pojazdow ;)

Okadzeni i odkomarzeni, aczkolwiek odrobine glodni - kanapek potraktowanych dymem nie mielismy odwagi jesc, wjechalismy do kolorowego, upalnego Trinidadu...

Brak komentarzy

Prześlij komentarz