Dwadziescia dni kubanskiej podrozy


Przed oczami mam ciagle widok podswietlonych zachodzacym sloncem wedkarzy siedzacych na brzegu havanskiego Maleconu, w uszach gorace rytmy a w ustach smak kubanskich bananow, tak slodkich, jakich nigdy wczesniej nie probowalam. Jeszcze dwa dni temu wedrowalismy przez upalne, zatloczone i kolorowe ulice Havany a juz dzisiaj marzniemy w deszczowej Szkocji :) Po trzech tygodniach spedzonych w kubanskiej, nierealnej wrecz rzeczywistosci trudno przywyknac do normalnosci dnia codziennego!
Przez dwadziescia dni przejechalismy ponad tysiac kilometrow, realizujac wczesniej wytyczona trase. Podrozowalismy taksowkami (wliczajac w to stara czerwona lade i kilka cudeniek z lat piecdziesiatych i szescdziesiatych), autobusem ViaAzul, Coco-taxi, Bici-taxi a nawet konno :) Kapalismy sie w morzu Karaibskim i w Atlantyku, wedrowalismy dolina Vinales, gralismy z ulicznymi grajkami, sluchalismy salsy, rumby i jazzu, poskramialismy krokodyle i nauczylismy sie grac w kubanskie domino. Za sasiada mielismy kubanskiego kolibra 'zunzun' a lemoniade pijalismy w towarzystwie wielkiego gryzonia o wdziecznej nazwie hutia. Ale przede wszystkim, na goracej wyspie poznalismy wielu cudownych, pomocnych ludzi, ktorzy na dlugo pozostana w naszych sercach  - wlascicieli 'casas particulares', w ktorych mieszkalismy, innych podroznikow, przewodnikow...
A juz od jutra bedziemy opisywac kazdy dzien naszej kubanskiej przygody, aby czasami nic nie umknelo naszej pamieci :)

3 komentarze

  1. piękne podsumowanie- i czemu na flogu tak mało słów i zdjęć?? proszę o więcej!;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas, czas i jeszcze raz czas! Ucieka i robi mnie w konia tak zwanego ;) Brakuje go na wszystko. Poza tym zawsze mam wrazenie, ze na flogu raczej powinnam umieszczac obrazy a nie slowa... :))

    OdpowiedzUsuń
  3. ee tam, ja bym chętnie poczytała, choć malutkie co nieco;))

    OdpowiedzUsuń